Dzień drugi tej krótkiej wyprawy był zaskakująco fantastyczny. Ranne śniadanie w Tihany z widokiem na Balaton
Po śniadaniu w drogę. Dzisiaj przelot średniej długości 400 km.upal jednak znowu był niemiłosierny. Termometr na motocyklu pokazywał 38! Jechało się jednak zacnie wśród widoków na pola słonecznika i winnice, dla takich widoków i zapachów aż chciało się odkręcić manetkę. Kilka postoi po drodze na kawę i tankowanie i przede wszystkim schłodzenie się w klimatyzowanych pomieszczeniach stacji benzynowych. Po 5 h jazdy, gdyż tempo było czasami spacerowe po lokalnych wioskach, lonely rider zaparkował w małej wiosce
I tutaj zaskoczenie 😮 , wieś Wilkowyje przy tej miejscówce to metropolia😂💪🏻😂. 2 sklepy, no powiedzmy, restauracja jak u Wioletki , miłośnicy serialu RANCZO wiedzą o czym mówię z tą różnicą że w knajpie Pani oparta o bar ,6 win w lodówce i kawa, to wszystko co oferuje ta restauracja 😂😂😂. W całej wsi nic do zjedzenia. Cóż pozostał sklep…
Wydawać by się mogło że dzień nie zakończy się fajerwerkami. Nic bardziej mylnego.
Miejsce do spania urokliwa agroturystyka. Co tu robić, trzeba zwiedzić wioskę i tu nagle otworzyło się niebo😂😇😇😇
Niestety na Węgrzech widać kryzys turystyczny, cóż może to przez Orbana (dygresja polityczna autora😂). Jak na środek sezonu naprawdę mało turystów, w Tihany knajpki prawie puste, ale do rzeczy. Otóż w tej wsi jest niby 6 winiarni z czego pięć zamkniętych - jedna otwarta….
I tu zaskoczenie. Mała urokliwa w środku właściciel. Zamawiamy Tokaj bo jakże inaczej, kupujemy 2 butelki do domu ….
A potem degustacja właściciel raczył mnie winem….
Wieczór zakończony winem na tarasie!jutro krótki przelot i cały dzień w Tokaju, kolejne winnice. Poniżej jeszcze kilka zdjęć. Dobranoc. No i mądrość dropsa…. Życie jest za krótkie aby pić złe wino😂😂😂😂
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz