Ostatni dzień mini podróży po Węgrzech szlakiem wina. 1930 km 22 godziny w siodle.
To już ostani dzień tej krótkiej Węgierskiej przygody. Kilka litrów dobrego wina, pyszne Węgierskie jedzenie i 38 stopni ciepła. Było epicko. Tym razem jak wiecie skupiłem się na rejonie Tokaj. Przez wielu nie doceniane wina. Było pysznie. Motocykl sprawował się świetnie. Obyło się bez przygód. Jedynie co, to kurtka Adrenaline nie wytrzymała kilka zamków odmówiło współpracy :). W ostatni dzień torba do kufrów pękła :) i tu z pomocą przyszła nie zastąpiona szara taśma i problem rozwiązany. Bóg wspiera przygotowanych :)
Cóż czas planować kolejną przygodę. Fanie że czytacie. Jest to pamiątka dla mnie z podróży, ale fajnie że, ktoś podróżuje zemną czytając.
Dziękuje i do zobaczenia.
Ps. Droga do domu trochę się zmieniała :) Były Tatry - Tatrzańska Łomnica potem Korbielów czyli Beskidy. Takie jajko niespodzianka.
PS2. Na koniec jak zwykle mądrość dropsa. - " Żyjcie każdego dnia .. czas upłynie to jedyna rzecz której nie zatrzymamy :)
LWG
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz